Niedługo w naszych kościołach usłyszymy te słowa z Dziejów Apostolskich: „Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga». A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu!» Po tych słowach skonał” (Dz 7, 54-60).
Do niedawna nie myślałem o tym, aż wczoraj, idąc po murach Jerozolimy na Bramie Damasceńskiej natknąłem się na informację, że tutaj, jak wierzą chrześcijanie, został ukamienowany św. Szczepan – pierwszy męczennik. Brama Damasceńska, jak nazwa wskazuje, wychodzi na drogę w stronę Damaszku. Jest to kolejne połączenie historii Szczepana z Szawłem (potem św. Pawłem), który przyglądał się tej egzekucji (na obrazie po prawej), a potem prosił o listy do Damaszku, aby mógł ścigać „Nazarejczyków” (pamiętacie – tak nazywają tu chrześcijan). Szczepan kochany…drugi Joshka, pierwszy męczennik, pierwszy dogonił Jezusa. Brawo!!!
Pewnie dlatego chrześcijanie w pierwszych wiekach pobudowali mu tutaj bazylikę – jak Bóg przykazał. Niestety, zburzyli ją Arabowie w trakcie ich najazdów w VII wieku. Dziś stoi tutaj wybudowany w 1900 roku kościół o. Dominikanów. Oto parę fotek. Jeszcze raz – Szczepan na prezydenta.