Dziś strasznie miła niespodzianka, bo wpadła jak do nas jak po szklankę cukru grupa młodych ludzi. Weszli na koniec Mszy, więc nie zdołali przyjąć komunii. Okazało się, że to grupa Czechów (+dwoje Polaków), którzy dopiero co przylecieli do Izraela. Oczywiście z koszulką Super-ksiądź zjawiłem się, aby pomóc im w potrzebie. Msza była po czesko-polsko-angielsku, ale udało się 😀 Knedliczków nie przywieźli ;(
Ja nie wiem, nie kumam czemu tak mało w tekstach adwentowych jest tekstów z Pieśni nad Pieśniami. Musimy wiedzieć, że Święta Bożego Narodzenia mają bardzo wiele wymiarów – oczywiście pierwszy to pamiątka Wcielenia, drugi to Paschalny (Wielkanocny), ale jest i ten – bardzo ważny – aspekt oczekiwania na powtórne przyjście Jezusa. Dlatego zamieszczam ten tekst i małą rozkminę (bo z kminkiem).
Ja śpię, lecz serce me czuwa:
Cicho! Oto miły mój puka!
«Otwórz mi, siostro moja, przyjaciółko moja,
gołąbko moja, ty moja nieskalana,
bo pełna rosy ma głowa
i kędziory me – kropli nocy».
«Suknię z siebie zdjęłam,
mam więc znów ją wkładać?
Stopy umyłam,
mam więc znów je brudzić?»
Ukochany mój przez otwór włożył rękę swą,
a serce me zadrżało z jego powodu.
Wstałam, aby otworzyć miłemu memu,
a z rąk mych kapała mirra,
z palców mych mirra drogocenna
– na uchwyt zasuwy.
Otworzyłam ukochanemu memu,
lecz ukochany mój już odszedł i znikł;
życie mię odeszło, iż się oddalił.
Szukałam go, lecz nie znalazłam,
wołałam go, lecz nie odpowiedział (Pnp 5, 2-6).
Posłuchajcie, wiecie, że Pnp (skrót Pieśni nad Pieśniami, a nie Pieniński Narodowy Park) to oczywiście gatunek literacki – Erotyk. Ja tam jednak nie wchodzę tym dwoje do sypialni, ale chcę wam pokazać parę ciekawostek. Pierwsza jest taka – słyszycie jak oblubienica leży w półśnie i nagle puka gajowy, czy oblubieniec, jak tam chcecie. Opisuje ona system jaki stosowano w domach na bliskim wschodzie do rozpoznania przybyszów po zamknięciu drzwi. Na progu każdego domu znajdowała się szczelina, przez którą stający przed drzwiami musiał wsunąć rękę, aby pokazać, że to on, wylegitymować się, pokazać dowód. W pierwszych wiekach chrześcijańskich „nasi”, czyli Nazarejczycy, tatuowali sobie na nadgarstkach, czy na dłoniach, mały krzyżyk i wsuwając rękę przez otwór identyfikowali się. Nasza gołąbeczka właśnie tak to opisuje: Ukochany mój przez otwór włożył rękę swą, a serce me zadrżało z jego powodu. Taki Judasz, ale w dawnych czasach jeszcze tego określenia nie znano 😉 Tutaj macie fotkę takiego sprzętu do wykrywania obcych. Znaleźliśmy go parę tygodni temu w jednym ze starożytnych domów, może pamiętacie „dom przypowieści” w Efraim? 😉
Po drugie i chyba to jest ważniejsze – zobaczcie jak ten tekst o czekaniu na (powiedzmy sobie od razu, szczerze) na Joshkę, jest podobny do przypowieści o głupich pannach (Mt 25, 1-13) i do tekstu z Apokalipsy 3, 20: Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Joshka jest tutaj bardzo ciekawy. Tekst z Pieśni opisuje tę dziewczynę jak się ociąga, znajduje wymówki i po pół godzinie wstaje łaskawie do ukochanego (dobrze, że się nie malowała jeszcze). Tak samo jest z nami – jeśli czujesz, że Bóg do ciebie mówi, zaczepia cię, podstawia ci nogę, daje natchnienie…to idź za nim, po zanim się zabierzesz, zanim otworzysz, Jego już nie będzie.