Chcę dzisiaj sprzedać parę informacji na temat św. Piotra, ponieważ większość dnia spędziłem na wczytywaniu się w Betsaidę. Strasznie wciągająca lektura, zwłaszcza, że byłem tam i mogłem to wszystko zobaczyć i poczuć. Bibliści twierdzą, że Piotrek (Kefa – po hebrajsku skała lub klif) dostał ten przydomek, jako odniesienie do jego dzieciństwa. Coś musiało się wtedy wydarzyć, co spowodowało takie skojarzenie. Możecie pokombinować co to było 😉 Znał grecki (ponieważ Betsaida była głównie Hellenistyczną miejscowością) oraz hebrajski z galilejskim akcentem, co wyczuli ludzie grzejący się z nim przy ogniu (Mt 26, 73). Naukowcy mówią, że Galilejczycy niedbale wymawiali niektóre literki, co dziś doskonale obrazują niektórzy, mówiąc tak: Aesieźiśsłaboczue (zwłaszcza po imprezie). Pobożni Żydzi z Jerozolimy twierdzili, że niedbalstwo w mowie Galilejczyków przekładało się u nich w praktykach religijnych – dlatego się nie lubili.
Ewangelia Nazarejczyków (apokryficzna) mówi, że w tych dwóch miastach – Korozain i Betsaidzie Joshka dokonał 53 cudów (ciekawa ta liczba, pamiętacie ile ryb wyciągnął u Jana Piotrek, nie? Dokładnie 153). W kanonicznych Ewangeliach opisane są dwa cuda z Betsaidy: nakarmienie 5000 mężczyzn (czyli gdzieś 20 000 ludzi jeśli dodać babki) oraz dwustopniowe przywrócenie wzroku ślepemu (Mk 8, 22-26).
Na koniec o ciekawej technice, którą wtedy Piotr łowił ryby (a było ich kilka). Jedną z nich było rzucanie okrągłej sieci z ciężarkami stojąc na brzegu. Technika „na Piotra”. Shalom.