Dziś przy kolacji Bill opowiedział mi historię swojej pierwszej spowiedzi jako „świeżak” ponad 50 lat temu. Wchodzi do konfesjonału penitent, a Bill słyszy zza kratki:
– Nie ruszaj się, bo rozwalę ci łeb! (rzecz dzieje się w kościele Bożego Ciała w Los Angeles). Bill na to: Słucham? – Bo rozwalę ci łeb! Wtedy Bill patrzy, a tutaj lufa pistoletu przyłożona do kratki konfesjonału. Przełknął ślinę i po paru chwilach ciszy słyszy. – Niech mnie ojciec pobłogosławi….Co skrzętnie Bill uczynił. Ot taka zwykła spowiedź, bez fajerwerków 😉
Nam poszło o wiele lepiej – Mszę odprawiłem w kaplicy VI stacji Drogi Krzyżowej, w kaplicy Weroniki. Dla kogoś takiego jak ja, Msza odprawiona na szlaku Drogi Krzyżowej jest nie lada przeżyciem. Jestem jeszcze przecież księdzem na gwarancji, nawet pół roku nie minęło od święceń 🙂 Super akcja, bo dziś ewangelia mówi o wydarzeniach z Zachariaszem i Gabrielem, które miały miejsce w Świątyni Jerozolimskiej, do której mieliśmy rzut moherowym beretem. Jak zwykle było mocno i jakoś tak prawdziwie, jakby te wydarzenia nabrały…..mocy (jak widać udziela się mi atmosfera Gwiezdnych Wojen 😉 ). Niech moc będzie z wami!